*OCZAMI JACE'A*
Siedziałem i wpatrywałem sie w nią. Nie wierze ze to powiedziała, nie wierze ze to prawda.
- powtorz- powiedziałem chwytając ja za rękę.
- Ja... ja cie chyba kocham Jace. - pociągłem ja na swoje kolana i wpatrywałem sie w jej piekne zielone oczka. Miała rumience przez co wyglądała naprawde słodko.- Ja wiem, ze to nie ma sensu. Tymbardziej ze ty tego do mnie nie czujesz. Ja... ja to wiem. To nie ma sensu. - chciała zejsc z moich kolan ale jej na to nie pozwoliłem.
- Nawet jesli ja miałbym powiedziec to samo?
- Nie rozumiem. - była lekko zakłopotana. Spojrzałemw jej oczy i zblirzyłem sie jeszcze bardziej. Złozyłem na jej ustach delikatny pocałunek a gdy zobaczyłem ze nie stawia oporu pogłębiłem pocałunek. Po chwili poczułem jej ddłonie w moich włosach. Błądziłem dłonmi po jej plecach gdy ona pociągała lekko koncówki moich włosów. Czułem sie jak w niebie mogąc w końcu ją dotykac. Była dla mnie jak narkotyk. Moja prywatna odmiana kokainy. Chwyciłem jej biodra by przekręcic nas tak, ze teraz ona była przyciśnieta do materaca. Bałem sie zeby nie zrobic jej krzywdy, była taka delikatna.
Oderwaliśmy sie od siebie dopiero gdy brakło nam tchu. Niestety jeszcze musielismy oddychac.
Przeniosłem sie pocałunkami na jej szyje a ona gładzila moje plecy. Czułem sie taki szczęśliwy.
- Jace? - Clary odsuneła sie troche odemnie i usiadła.
- Tak?
-Czy.... czy to prawda?
-Hmm?
-Ty... ty...
-Kocham cie Clary. Tak bardzo ze nie umiem wytrzymac gdy cie przy mnie nie ma. - Wtuliła sie we mnie a ja przycisnąłem jej głowe jeszcze bardziej do siebie. Tak bardzo do mnie pasowała. Dopełniała mnie a jej oczy dawały... dawały mi swiatło. Tak światło. Położyłem sie i pociągłem ją za sobą. Lezelismy tak wtuleni w siebie a ja bylem najszczesliwszym człowiekiem na ziemi. Po jakims czasie stwierdziłem ze Clary zasnęła, ja długo nie potrafiłem. Cały czas myslałem o tym ze jej to powiedziałe. Pierwszy raz jakas dziewczyna usłyszała ode mnie te dwa słowa. A najwarzniejsze było to ze powiedziałem prawde. Było to szczere. Boje sie o nią. jej ojciec chce ja porwac. Potwał juz jej matke, nie pozwole zeby zabrał i ją. Bede ja bronił, pilnował byle by nic jej sie nie stało. Jest dla mnie najwarzniejsza i nie umiem patrzec na jej strach czy bol. po porostu nie potrafie.
*OCZAMI CLARY*
Gdy rano wstalam Jace jeszcze spał, wygladal tak niewinnie a jego wwlosy opaddajace na poduszke tworzyły piekną aureole.
W instytucie było cicho wie cepwnie wszyscy jeszcze spali.Zeszlam do kuchni zeby zrobic sobie cos na sniadanie ale to co tam zobaczylam mnie przerazilo. Na blacie lezaly skrzydla ptaka a obok nich lezala kartka. Podeszlam powoli i poczytalam "list". Byl ona bardzo krutki ale rownierz wymowny.
" NADCHODZE
V.M"
Wiedzialam do kogo naleza te inicjaly. Litery napisane byly krwia. A napisal je moj ojciec. Tego bylam pewna.
Przestraszona od razu pobieglam do mojego pokoju.
- Jace, obudz się proszę. Jace. - podeszlam do niego i zaczelam go szturchac. Po chwili otworzyl zaspane oczy a usta uniosly się w usmiechu. Chyba wyczytal cos z mojej twarzy bo po chwili spowarznial.
- Clary co się stalo? - podniusl się na lokciach patrzac mi w oczy. Podalam mu liscik a wzrokiem ucieklam gdzies indziej. Byleby nie patrzec na niego. Po chwili uslyszalam jak ze swistem wciaga powietrze. Chwycil moja brode tak, ze musialam spojrzec w te jego zlote oczy.- Clary, nie pozwole zeby cos ci się stalo. Nie pozwole zeby zrobil ci krzywde.
- Chodz musimy powiedziec Maryse.- powiedzial podajac mi reke. Był dla mnie takim wielki oparciem......
Rozdział krótki i do dupy, ale nie mam weny i jestem mega zmeczona. Jutro sprubuje dodac cos lepszego. Dobranoc :)
xoxoxoxoxoxoxoxoxoxoxox
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz