*OCZAMI JACE'A*
Siedziałem przy niej cały czas. Nie wiem dlaczego po prostu czułem, ze musze. Czułem jakąś więź z nią. Ona była inna niż te wszystkie dziewczyny, które znałem dotychczas. I kurwa nie umiem sobie wybaczyć tego, że ona zobaczyła w moim pokoju Katie. Wiem, że to moja wina, w sumie to między mną a Clary do niczego nie doszło. Ale gdy widziałem w kuchni jej minę, to jak na mnie patrzy... czułem szpilki wbijające sie w moje serce. Nie wiem czy Katie jej coś powiedziała, ale jesli powiedziała to napewno nie było nic miłego...
Nie wiem co działo sie z Clary. W głowie cały czas miałem słowa, które wypowiedziała zanim straciła przytomność. Prosiła zebym jej pomógł a ja tego nie zrobiłem. Nie wiem co sie działo w tej jej pieknej główce ale napewno nie było to dla niej miłe. Chce jej jakos pomoc ale nie potrafie. I to tak bardzo mnie dręczy. Nie wybudziła sie juz od kilkunastu godzin. Maryse powiedziała ze wszystko bedzie w porzadku. Chce w to uwierzyc ale nie potrafie. Nie chce zeby cos jej sie stało.
Czy ja mogłem sie w niej zakochac? Chyba tak, i chyba to sie stało. Ale ona chyba nic do mnie nie czuje. Szczegulnie po tej akcji z Katie. Musze z tym skonczyc. Chce zeby Clary sie wybudziła i zeby nie była na mnie zła. Cały czas tu siedze i tzrymam ja za reke. Alec pyta co sie ze mna dzieje, bo nigdy nie interesowałem sie tak nikim a szczegulnie dziewczyna. Zawsze byłem tylko ja. Interesowało mnie tylko to zeby sie zabawic, a z Clary jest inaczej. Ją chce trzymac w ramionach, patrzec na jej piekne zielone oczy i widziec jej usmiech. A teraz lezy tu i juz nie wiem co mam robic.
Powiem jej to. Powiem co do niej czuje. Chce zeby wiedziała. Ona tego do mnie nie czuje ale ja chce zeby ona znała moje uczucia. Po chwili poczułem jak mocniej ściska moją dłoń.
- Jace?... Co... ja.. co sie stało? - plątał jej sie jezyk. Była zdezorientowana. Nie wiedziała co sie dzieje.
- Zasłabłas wczoraj w kuchni. Marys powiedziała, ze bedziesz musiała tu trochę poleżeć.
- Nie. Nie bede tu siedziec. Ide do Simona, musze sie z nim spotkac a wy mi nie zabronicie. To jest moje zycie.
- Clary zostan tu prosze. - juz nie pamietam kiedy ostatni raz urzyłem tego słowa, ale dla niej było warto.
- Nie Jace. Dlaczego miałabym tu zostac???
- Bo... bo ssie o ciebie boje- powiedziałem bez zastanowienia.
- Bój sie lepiej o Katie. Jak bedzie tak łaziła w samym staniku to sie przeziebi. - powiedziała i wyszła bez słowa.
nie wiedzialem co mam robic. Poszedłem do siebie i myslałem, myslałem o Clary i o tym idiotycznym uczuciu ktorym ja darzyłem. Miłość zabija, niszczy. Własnie co ja teraz robie? Niszcze sie. A zaraz zniszcze sie jeszcze bardziej. Ide do klubu. Musze sie napic. Na trzezwo tego nie przezyje.
Poszedłem do pierwszego lepszego klubu. Usiadłem w wolnym boksie, zamowilem piwo i piłem. Wyłączyłem umysł i w tym momencie zobaczyłem ją. W boksie naprzeciwko siedziała Clary z jakims fagasem w okularach. Nie widziała mnie. W sumie dobrze, mogłem ją obserwowac a ona o tym nie wiedziała. Gdy ja tak obserwowałem stwierdziłem ze zaczęła sie dziwnie zachowywac, na początku myslałem ze po prostu sie upiła ale nie zachowywał sie jak normalny człowiek, ktory sie upił. Krzyczała, bała sie czegos, nie wiedziałem czego.
W pewnym momecie mnie zauwazyła, myslałem ze sie na mnie wydrze ze tu siedze i ja obserwuje. Ale zrobiła cos czego wogule sie nie spodziewałem. Podbiegła do mnie i sie przytuliła.
-Jace, prosze wez mnie z tad. On tu jest. prosze. - wtuliła sie we mnie jeszcze mocniej a ja głaskałem ja po plecach.
- Clary spokojnie. Kto tu jest?
- On. Valentine. Jace zabierz mnie z tad. Prosze. - była cała roztrzesiona. Nie dziwie jej sie. Bała sie, bała sie własnego ojaca. Słyszac to wziąłem ja na rece i wyniosłem z klubu. Bałem sie o nią, naprawde sie bałem.
Pod klubem postawiłem ją na ziemi i spojrzałem w jej oczy. Widziałem w nich ból, wiedziałem ze musze ja z tad zabrac i dac jej bezpieczenstwo.
- Clary gdzie on jest? - spytałem spokojnie ale wcale nie byłem taki spokojny. Nie mogłem jej pokazac ze cos moze byc nie tak.
- Nie wiem. Słyszałam go...
- Zabieram cie do instytutu. Tam bedziesz bezpieczna - tam bede z toba ja, pomyslałem.
Nie stawiała oporu, zobaczyłem ze ma na sobie tylko cieniutka bluzke. Szybko sciągłem z siebie kurtke i zarzuciłem na jej ramiona. Cały czas sie rozglądałem, nie chciałem zeby cos jej sie stało.
*OCZAMI CLARY*
W instytucie było cicho. Wszyscy spali. Ja raczej dzisiaj nie zasne. Boje sie tak cholernie sie boje.
Doszlismy pod moj pokuj.
-Jace? - powiedziałam niepewnie, nie wiedziałam jak zareaguje na to co chce mu powiedziec. po tym jak potraktowałam go wczesniej nie dziwiłabym sie gdyby mnie olał.
- Tak? - spytał patrząc mi w oczy co nie zabardzo pomogło.
- Bo.. ja... boje sie sama spac.
- Taki dupek jak ja ma byc twoim anielskim rycerzem? - spytał wciąz patrzac w moje oczy.
- Nie wazne. - gdy siegałam po klamke poczułam jego dłone na moich biodrach. Obrucił mnie tak ze stałam do niego przodem. Oparł swoje czoło o moje a ja wstrzymałam oddech czując jego bliskosc.
-Zostane z toba. - spojrzałam na niego z niedowierzeniem. - przebiore sie i przyjde. - pocałował mnie w czoło a ja poczułam motyle w brzuchu.
Weszłam do pokoju, wziełam z szafy szorty i luźna bluzke do spania i poszłam pod prysznic. Po wyjsciu spod prysznica umyłam zeby i rozczesałam włosy. Otworzyłam drzwi od łazieki i doznałam szoku. Na moim łuzku ktos lezał, przestraszyłam sie ze to Valentine.
- Spokojnie to ja - usłyszałam głos Jace'a i odetchnęłam z ulga. Podeszłam do łuzka i usiadłam obok Jace'a, ktory tez usiadł.
- Dziekuje. - powiedziałam, byłam mu to winna.
- Nie dziekuj. - potrzyłam w podłoge gdy poczułam, ze bierze w palce moja brode nakazujac potrzec na niego. Maił piekne oczy, złote. Ale nie zwykłe, to było jakby płynne złoto. Nie wiem dlaczego ale patrzac na niego, na jego spokuj sama robiłam sie spokojna. Oparł swoje czoło o moje a reke połozył na moim policzku. Mimowolnie wtuliłam sie w jego dłon. - Clary nie wiem dlaczego ale czuje ze musze byc przy tobie, chronic cie. Jakis magnes mimowollnie mnie do ciebie przyciąga. Gdy zamykam oczy mimowolnie widze twoja twarz, twoj usmiech, twoje oczy. Nigdy czegos takiego nie czułem, zawsze myslałem tylko o tym zeby sie z jakąś dziewczyna przespac. Z toba jest inaczej. Zalezy mi na tobie.
Siedziałam, nie wiedziałam co powiedziec. Wpatrywałam sie w jego złote oczy. Nawet jesli było to kłamstwo to było ono piekne.
- Jace, kocham cie...
I KOLEJNY ROZDZIAŁ. JAKIS TAKI NIE DO KONCA NO ALE SPOKO.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz